W połowie 2021 roku minęło 5 lat od kiedy zaczęła się moja przygoda z aparatem. 📸 Nie miałam nigdy w planach, by dzielić się tym doświadczeniem, ale przyszło do mnie spontanicznie podczas jednego z instawtorków, wyzwania fotograficznego w Kobiecej Foto Szkole, gdzie tematem przewodnim były moje początki, że warto zebrać tą historię w całość i opowiedzieć reszcie światu. Tak właśnie narodził się ten mały i dla mnie pełen wzruszeń fotoreportaż, o tym jak z chęci uwiecznienia podróży poślubnej do polinezyjskiego raju na drugim krańcu świata dałam początek nowej pasji, która dziś stała się częścią mojej pracy.
Zapraszam Cię do lektury mojej fotograficznej historii…
MOJA PRZYGODA Z APARATEM 📸
FOTOGRAFICZNE POCZĄTKI
Pierwsze poważne podrygi fotograficzne zaczęłam latem 2016 roku w Polinezji Francuskiej. Kupiłam pomarańczowego kompaktowego Lumixsa DMC-GM1, a wraz z nim statyw, który jest sponsorem wielu naszych wspólnych zajęć. Jestem pewna, że bez niego czegoś by w tej przygodzie brakowało. Wspólne zdjęcia z mężem czy dziećmi to nie tylko piękna pamiątka na całe życie, ale także zabawa, wygłupy, radość i życie chwilą teraźniejszą. Aparat kupiłam z dwóch powodów. Z naszych wspólnych chwil razem oraz zachwycających egzotycznych widoków chciałam stworzyć cyfrowe wspomnienia na resztę życia. Czułam, że nie prędko pojawi się kolejna szansa, by odwiedzić jedną z najbardziej oddalonych destynacji podróżniczych, rajską Polinezję Francuską. Chciałam też zacząć przygodę z YouTube. Plany miałam ambitne, ale nic z nich nie wyszło, bo nie nagrałam ani jednego filmu. To po prostu nie był ten czas. Dopiero od niedawna na największej światowej platformie wideo próbuję swoich sił na nowo, a Wy jeśli macie ochotę możecie mi w tym towarzyszyć.
Subskrybuj nasz kanał!
Prawdziwa kreatywność zaczęła ze mnie wypływać kiedy, na świecie pojawiła się moja pierwsza córka Lina. Wtedy oszalałam i amatorsko fotografowałam wszystko. Nas, dzieci, nogi na łóżku, widoczki, kwiaty, co tylko się dało. Bez żadnej technicznej wiedzy o przysłonie, ogniskowej czy balansie bieli. Po swojemu, jak mi w duszy grało. Raz by było śmiesznie, a raz lifestylowo. Prawie zawsze w trybie automatycznym, bo manualny uważałam za zbyt skomplikowany. Ogromną motywacją do działań z aparatem był pierwszy blog Madame Giussani oraz konto na Instagramie o tej samej nazwie. Wcześniejsza trzyletnia działalność w sieci mobilizowała mnie do systematyczności, a także samego rozwoju w zakresie fotografii. Pisząc kosmetyczne recenzje, poradniki podróżnicze, a od czasu do czasu przepisy kulinarne miałam okazję ćwiczyć swoje umiejętności oraz kreatywność na różnych płaszczyznach. Fajny, ciekawy, a także rozwijający czas w moim życiu.
PIERWSZA LUSTRZANKA
Początek 2018 roku to nowy aparat. Pierwsza lustrzanka Canon 6D MARK II i jeden maleńki stałoogniskowy obiektyw 50mm o przysłonie f/1.4. Nasz wspólny prezent na drugą rocznicę ślubu, którą spędziliśmy we francuskich Pirenejach. Pierwsza, przepiękna, pełna emocji i zabawy sesja miała miejsce w Cauterets niedaleko Mostu Hiszpańskiego (fr. Pont d’Espagne). Niezapomniane chwile, z których wyszły przepiękne zdjęcia.
Nasz drugi raz z aparatem w ręku również spędziliśmy w zimowej scenerii. Postawiliśmy na Pic du Midi, czyli najsłynniejszy pirenejski szczyt po stronie Francji. I pewnie mogłabym ten wątek pominąć, ale to właśnie tam spaliliśmy matrycę… Nie muszę pisać ile stresu, smutku i złości towarzyszyło nam w tamtym momencie. Szczęście w nieszczęściu ubezpieczenia i gwarancje pokory koszty naprawy, a właściwie wymieniły sprzęt na nowy. To była ważna lekcja o tym, że warto jednak czytać instrukcje obsługi i przenigdy nie celować obiektywu prosto w słońce.
Kolejne sesje miały miejsce wszędzie tam, gdzie tylko się dało. Sardynia, Toskania, Mediolan, Korsyka, Andora i nasze pirenejskie okolice, w których mieszkaliśmy. Nowy aparat przydał się także, by uwiecznić drugą ciążę. Brzuszkowych zdjęć z czasów oczekiwań na pierwszą ciążę mam tak niewiele, że policzyć je mogę na palcach u jednej ręki. Pewnie też dlatego, kiedy pod sercem nosiłam małą Maię kilka razy w tygodniu wymyślałam przeróżne kreatywne kadry, które stały się naszą przepiękną pamiątką rodzinną.
INSTAHUSBAND ZA OBIEKTYWEM
Nasze zdjęcia to nie tylko moja sprawka. Za obiektywem bardzo często stoi Luka. Jego początki w roli instahusban (w skrócie to mąż, chłopak, partner, który przez swoją ukochaną zmuszony jest do robienia instagramowych zdjęć) nie były łatwe. Wymagania miałam wygórowane i mocno go katowałam. Za ucięte stopy, krzywo ustawiony kadr, brak koncentracji na tak ważnym zadaniu czy zbyt długi czas wykonywania zdjęcia miałam fochy i pretensje, a on dzielnie to znosił. Ze zdjęciami Luca rozkręcił się, kiedy na świat miała przyjść Maia. Chciał nauczyć się czegoś nowego i razem tworzyć nasze cyfrowe wspomnienia. Potem już poszło z górki. Ziarenko fotograficznej pasji, które zasiałam w nim prawie 7 lat temu wykiełkowało. Teraz to on bardzo często uczy mnie czegoś nowego. Zwłaszcza jeśli o techniczne sprawy chodzi. Co tu dużo mówić, uczeń (trochę) przerósł mistrza.
KURS FOTOGRAFII
Ważnym momentem w mojej fotograficznej przygodzie był kurs Techniczne Podstawy Fotografii u Dominiki z Kobiecej Foto Szkoły. To tam zrozumiałam czym jest przysłona, migawka, ogniskowa i wiele innych niepojętnych wcześniej parametrów. Fotografia wreszcie stała się bardziej świadoma. Szczerze przyznaję, że był to jeden z fajniejszych kursów, na które uczęszczałam. Polecam każdemu kto chce z trybu auto przejść na manual, robić jeszcze lepsze zdjęcia i po prostu z przyjemnością oraz ogromnym luzem bawić się fotografią. Dominika w prosty sposób wszystko wyjaśnia.
INWESTYCJE W SPRZĘT FOTOGRAFICZNY
Kolejny ważny przełom w naszej fotograficznej karierze to rok 2020. Nowy aparat. Nowe obiektywy. Pierwszy dron. Nowe wszystko! Zaczęliśmy szukać własnego stylu i jeszcze bardziej się rozkręcać. Zwłaszcza Luca, który rok później zrobił licencję na pilota drona, a tym samym dopełnił nasze kompetencje i dał zupełnie nowe możliwości. To był także ten moment, gdzie poza samą fotografią zaczęliśmy interesować się wideo. Najpierw nieśmiałe pojedyncze sceny, a później coraz dłuższe kreatywne nagrania.
PASJA, KTÓRA STAŁA SIĘ PRACĄ
Przylatując na Reunion mieliśmy pewne fotograficzne oraz filmowe zamiary mocno związane z wyspą. Szybko jednak zorientowaliśmy się, że nie będzie to wcale takie proste. Zamiast na siłę przepychać pierwotny plan odpuściliśmy, i zrobiliśmy miejsce na nowe, które bardzo szybko pojawiło się na naszej drodze. Od jednej zupełnie luźno rzuconej propozycji Czy możecie zrobić dla mnie reklamę? cała machina ruszyła dalej…
Od końca 2021 roku działamy w branży fotograficznej! Robimy także filmy! Nasze główne sektory to nieruchomości, promocja małych i lokalnych biznesów oraz inne mniejsze zlecenia jak fotografia produktowa, kulinarna, ale także dawna pasja mojego męża, modelacja 3D (fotogrametria).
Zobacz kilka naszych realizacji!
Dokąd jeszcze zaprowadziła nas przygoda z aparatem?
Do miejsca, którego nigdy byśmy się nie spodziewali! Od końca 2021 roku mamy zaszczyt fotografować największe na terenie całego Oceanu Indyjskiego wykopaliska archeologiczne w Musée de Villèle, czyli dawnej cukrowni, która dziś pełni funkcję jedynego na Reunion Muzeum Niewolnictwa. Naszą misją jest ukazanie zawodu archeologa w sposób kreatywny, nie zawsze oczywisty, a przy tym bardzo artystyczny. Finałem tego projektu będzie wystawa naszych zdjęć!
Ale to nie koniec! Owocem licznych godzin spędzonych nad obróbką zdjęć i dopieszczaniem każdego ze szczegółów są wydane w kwietniu 2022 roku moje własne filtry do Lightrooma w przeróżnych wariantach podróżniczych oraz kolorystycznych. Jestem z nich szalenie dumna i polecam każdemu, kto szuka uniwersalnych zestawów do edycji zdjęć.
Całym sercem jestem wdzięczna za tak niesamowitą szansę od losu. 🙏🏻✨❤️ Uśmiechałam się również szeroko do siebie i gratuluję nam wytrwałości, ogromnego progresu, a także przyzwolenia na posiadanie pasji, która pchnęła nas zawsze w górę. Cokolwiek się w życiu działo, aparat zawsze nam towarzyszył. To takie hobby, którego dłużej niż na kilka miesięcy nie porzuciliśmy nigdy. Mój tata zawsze powtarza… PRÓBA! I takich prób jak moja z aparatem życzę każdemu. Nie zawsze zaplanowanych, ale płynących z serca oraz ze zwykłych chęci. Nich tam tylko będzie miejsce na to, co nowe i nieznane…
Ukochuję mocno!
PS. Spodobał Ci się ten artykuł? Daj mi o tym znać! Będzie mi bardzo, bardzo miło. A jeśli uważasz, że ten tekst może kogoś zainteresować, to podziel się nim z innymi i udostępnij w mediach społecznościowych. Dziękuję!
Dodaj komentarz